Znów zbliża się ten moment. Już za chwile przeskoczymy ten płot i będziemy starsi o rok, choć w sumie o dzień. Zaczniemy iść przed siebie by po ponad 52 tygodniach zatoczyć koło i znów starsi lecz i mądrzejsi przeskoczyć kolejny płot. Wielu takich udanych skoków w nieznane życzę Wam zatem razem z Martą w przyszłym roku. Muzycznie dziś trochę też w temacie, …my ghost likes to travel so far in the unknown
Wesołych Świąt!
Kochani, drodzy czytelniko - oglądacze :) To już moja druga ‘gwiazdka’ na tym blogu i nie długo stuknie mu dwa latka. No, ale zanim to nastąpi to przed Nami, Wami i Nami – Martą i mną, Święta Bożego Narodzenia. Za pośrednictwem bloga właśnie tym Wszystkim, do których nie damy rady napisać lub zadzwonić lub po prostu się nie znamy, ale zaglądacie tutaj czasem, składamy z Martą najserdeczniejsze życzenia świąteczne. Żeby te parę dni nie było dla Was tylko czasem wolnym od pracy i codziennych zajęć. Niech te święta będą chwilą, którą poświęcicie swojej rodzinie i osobą bliskim i siedząc przy choince porozmawiacie inaczej niż, na co dzień, uśmiechniecie się z większą życzliwością niż zwykle, wysłuchacie swoich babć i dziadków, mimo, że opowiedzą wam tą samą historię, co w zeszłym roku. Mam nadzieje, że ten czas będzie dla Was wyjątkowy, że ktoś uczyni go takim dla Was oraz że Wy uczynicie go takim dla kogoś. Najlepszego moi mili!
the iris sleeps under the snow
klik! po mjuzik
W piękny zimowy poranek, polazłem w pola. Pola bliskie, bo tuż za miedzą prawie to znaczy na Pogórzu gdzieś w bok od ul. Pułk. Dąbka. Już jakieś 200-300 metrów od ulicy czułem się jak na wsi, śnieg po kolana, a ja z uśmiechem na ryju i aparatem w ręku brnę w nieznane. Fajnie jest tak po podróżować, w sumie bardziej w głowie niż naprawdę, bo wszystko blisko. Pola i las zimą, ale taką prawdziwą ze świeżym śniegiem, to coś niesamowitego. Później na chwilkę zboczyłem jeszcze przez płot na teren byłej jednostki wojskowej w las, w którym widziałem dwa zające i piękne ośnieżone choinki. Ta sobota zaczęła się pięknie i była cudnym zwieńczeniem wspaniałego piernikowego wieczoru, który spędziłem u Marty.
W piękny zimowy poranek, polazłem w pola. Pola bliskie, bo tuż za miedzą prawie to znaczy na Pogórzu gdzieś w bok od ul. Pułk. Dąbka. Już jakieś 200-300 metrów od ulicy czułem się jak na wsi, śnieg po kolana, a ja z uśmiechem na ryju i aparatem w ręku brnę w nieznane. Fajnie jest tak po podróżować, w sumie bardziej w głowie niż naprawdę, bo wszystko blisko. Pola i las zimą, ale taką prawdziwą ze świeżym śniegiem, to coś niesamowitego. Później na chwilkę zboczyłem jeszcze przez płot na teren byłej jednostki wojskowej w las, w którym widziałem dwa zające i piękne ośnieżone choinki. Ta sobota zaczęła się pięknie i była cudnym zwieńczeniem wspaniałego piernikowego wieczoru, który spędziłem u Marty.
Martusiowe Piernikowe
Właśnie miej więcej tak przebiegał piątkowy wieczór-piernikowy u Marty. Było pachnąco, cieplutko, kochanie i bardzo smacznie. Nie chwaląc się to tegoroczna „edycja” pierniczków wyszła nam dużo lepiej od zeszłorocznej ;) W kuchni panował swoisty ‘state of love and trust’, a kucharze, co chwila podżerali swoje „dzieła” oczywiście w imię dobrze pojętej degustacji. W powietrzu unosiła się słodka atmosfera i muzyczka. Na przykład taka, utwór dedykuje w podziękowaniu dla mojej kochanej Współ - Piekarki ;) Klik!
Marysiowe Piernikowe
Gorące pozdrowienia dla 4-ki domowników na Orzeszkowej ;) W ten zimowy czas, pełen przygotowań przed świątecznych. Klik! To nagranie „piernikowe” – Domownicy wiedza o co chodzi ;) Po za tym piosenka w linku kojarzy mi się jeszcze z kimś bardzo wyjątkowym, kto śpiewał mi ją 100 razy piękniej od Sinatry. Tobie Martuś, Pani Wandzie, Marysi, Maćkowi i Sziszy oraz Wam wszystkim mówię - Dobranoc. Jest późno a za oknem piękna zima. Śpijcie dobrze.
Świetliki i trzy wspaniałe Damy
Koncert Świetlickiego i zespołu brutalnych doświadczeń, jak sami się określają na wkładkach do płyt, był kolejnym, który miałem okazje oglądać. Było bardzo fajnie, choć zabrakło mi paru numerów, i nie chodzi mi tu o te z słowem „ku..a” lub „pie….e” w tekście. O te natomiast chodziło pewnie grupce pijanych „fanów” twórczości Marcina i ekipy. Żałosne to, przy tak świetnej twórczości krakowskiego poety, ale cóż. W każdym razie koncert git, grali długo i dobrze. Ale jeszcze jedną fajowską rzeczą było to, że na koncercie byłem w doborowym towarzystwie trzech wspaniałych dziewczyn. Mojego serduszka – Marty, jej przyjaciółki Natalii oraz dziewczyny Sławka, Justyny debiutującej w roli słuchaczki Świetlikowej na żywo. Jako Gdynianinowi jest mi bardzo miło, że swój pierwszy koncert Świetlików Justyna przeżyła właśnie w naszym wspaniałym mieście ;) Duże pozdro dla wszystkich Pań a dla mojej Kochanej, buzi. Do zobaczenia i miłego wieczorku.
Tortoise @ Ucho
Występ Chicagowskiego Tortoise w Uchu można określić, jako ‘must be’ dla wszystkich tych, którzy kochają muzykę poszukującą i mają otwarte głowy na niepokorne, nie szablonowe dźwięki. Na ten koncert czekałem od bardzo dawna, miej więcej od września, kiedy się o nim dowiedziałem. Teraz z perspektywy czasu, ze spokojnym sumieniem mogę powiedzieć, że mógłbym czekać nawet rok, jeśli tylko miałbym pewność, że na nim będę. Dla mnie był to na pewno jeden z najlepszych koncertów tego roku oraz taki, który zapamiętam na bardzo długo. Tego wieczora w Uchu moja pasja i uwielbienie dla tego typu muzyki zostały w pełni nakarmione i nasycone. W występie amerykanów nie było słabego punktu. Z Borkiem, z którym byliśmy razem na koncercie wymienialiśmy tylko, co chwila porozumiewawcze spojrzenia (pełne podziwu dla muzykalności i feelingu gości z Tortoise) Wszyscy instrumentaliści prawie, że co utwór zamieniali się miejscami. Bez różnicy czy była to perkusja (grali na dwie) bas, wibrafon, gitara czy syntezator radzili sobie jak ze swoim macierzystym instrumentem. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że był to koncert kompletny. Jeśli ktoś z Was nie zna jeszcze Tortoisów, zapraszam tu!
Mika ta z Urbaniaków
To był bardzo fajny koncert, na który wybrałem się z przyjemnością razem z moją ulubioną towarzyszką koncertową czyli Martusią :) Obojgu nam bardzo się podobało muzycznie, takie funkowo-jazzowe bujanie. Poza tym Mika to chyba fajna, sympatyczna dziewczyna, takie przynajmniej robiła wrażenie. No i na bis zaśpiewała jeden z moich ulubionych standardów czyli Gershwinowski ‘Summertime’. A Marta w podziękowaniu za fajny koncert kupiła płytkę Miki "Closer".
gogol po raz drugi :D
harfa traw
Dominik Bukowski / Joonatan Rautio Quartet
Panowie jak i cały koncert mieli tendencje podobną do lokomotywy parowej, rozpędzali się i rozkręcali z upływem czasu. Na koniec występu było mi bardzo szkoda, że jest już po wszystkim. Nieważne czy grali ballady czy niesfornie oscylowali w rejonach free wychodziło im to bardzo sprawnie. A najfajniejsze było to, że dzięki wejściówkom z GŚ na koncert mogłem zabrać Mamę :)
Julia Marcell
Naprawdę sympatyczny koncert, może było trochę ciasno, ale i tak fajnie. Julia Marcell zagrała w Versalce na zakończenie All About Freedom Festival. Lubie tego typu muzykę i granie dlatego mi się podobało, choć słyszałem głosy nie zadowolenia. W dodatku Martusi też się bardzo podobało, co mnie cieszy tym bardziej, więc wieczór niedzielny był bardzo udany. Jeśli ktoś nie zna jej muzyki to zapraszam tutaj!
Subskrybuj:
Posty
(Atom)