koniec stycznia

____________________________________KLIK!_______________FOR_______________BIG________________________________ Image Hosted by ImageShack.us

Muzyka fruwającej ryby

Image Hosted by ImageShack.us
Pierwszy w tym roku koncert i od razu Osjan. Koncert odbył się w ostatnią sobotę w klubie Żak. Swoją drogą niezły numer, bo bilety wysprzedały się już jakiś czas przed koncertem (wow!) Na koncert Peszkowej, który ma się odbyć w ten weekend zresztą też już biletów nie ma i to już od ponad tygodnia :D wiec, jeśli ktoś chciał iść a nie ma jeszcze biletu to musi zmienić plany. Ale nie o tym, nie o tym. Bilet na Osjan miałem już wcześniej ale moja M nie i dzięki miłej pani z Żaka sprzedano nam dodatkowy bilet, inaczej byłby dramat. W środku w Sali Suwnicowej ludzi faktycznie ful łącznie z balkonami pozatym ciemno i mroczno. Zapowiadało się niezłe „przedstawienie”. W mojej skromnej opinii Klub Żak ma jeden z dwóch najlepszych systemów oświetleń na koncertach w trójmieście (drugi klub to gdański Parlament). Szkoda, że żadne z tych miejsc nie jest w Gdyni - wstyd (czytaj klub Ucho). Jak już wspominałem w środku było bardzo ciemno i od razu wiedziałem, że z fotami będzie krucho, dlatego czekałem na intensywniejsze momenty w muzyce, kiedy światła rozbłyskiwały ciut mocniej. No a co się tyczy samej muzyki Osjana, który gra już od ponad trzydziestu lat to koncert był niesamowity dużo lepszy niż ten, kiedy występowali z Milo Kurtisem w Uchu parę lat temu. Były po prostu jakieś lepsze wibracje i może nastrój nie wiem. Całościowo było naprawdę bardzo dobrze i oprócz paru nowych kompozycji zagrali również utwory z mojego ukochanego ‘Roots’. Dobry koncertowy początek roku. Luty zapowiada się równie ciekawie. Tymczasem zdjęcia zespołu tak jak zazwyczaj pod fotą postową.

see the sea

Image Hosted by ImageShack.us
Chwilowy przerost formy nad treścią. Na zdjęciu odwieczny towarzysz, morze które myśli ...jak u Lema.

mija czas...

Image Hosted by ImageShack.us
Kolejna „zrzyna” z Marysi :) ale to chyba nie grzech czerpać pomysły od lepszych. Myślę, że dziś trudno stworzyć coś takiego, co chodź by w minimalnym stopniu nie było odtwórcze. Choć tak naprawdę pewnie każdy „twórca” o tym marzy, nieważne czy jest to gospodyni domowa wieczorami wyszywająca wzory na płótnie czy znany malarz. Wyjątkowi i rozpoznawalni są tylko prawdziwi artyści, a ja się za takiego, nawet nie prawdziwego, nie uważam. Nie posiadam aspiracji, umiejętności i warsztatu, więc mogę chyba hasać do woli :) Ale wracając do Marysi, jak już kiedyś wspominałem jest osobą, której poniekąd zawdzięczam zaciekawienie światem fotografii. Pewnie każdy z nas, kto robi coś nazwijmy to "kreatywnego" ma osobę, której zawdzięcza zainteresowanie i pasję, którą później już sam rozwija. Może to być rodzic, rodzeństwo lub właśnie znajomy. Oczywiście później znajdujemy sobie pewnie paru innych najczęściej światowej sławy mistrzów, których podziwiamy i podpatrujemy i to również ma wpływ na nasz rozwój, ale zawsze na początku ”drogi” musi być ta jedna osoba, to ogniwo zapalne. Mój dzisiejszy post dedykuje, zatem Tobie Marysiu :)

a perfect morning

...uwielbiam taki "day after" :) Image Hosted by ImageShack.us

black hole head

Image Hosted by ImageShack.us
Kolejna fotka z wczorajszej sesji w garażu. Znów G i znów dwie lampy jedna moja druga Marysi, która również swoim postem o palmach zainspirowała mnie do multiplikacji obrazów :D

Załogant Dżi

Wszelkie podobieństwo do postaci fikcyjnych jest nie zamierzone. Dziękuje za udostępnienie oświetlenia M, garażu M oraz twarzy G :) Image Hosted by ImageShack.us

znajdź bałwanka ;)

Image Hosted by ImageShack.us
Czegoż to ludzie nie wymyślą żeby ochronić swoje „dzieło” :P

dziś w nocy 2:14

Image Hosted by ImageShack.us
…nie mogłem spać

Frozen frame

klik!...for more Image Hosted by ImageShack.us
Wreszcie trochę zimy. Para znów zaczęła lecieć mi z ust, a na ulicach wszyscy jakoś pośpiesznie przemykali skuleni i opatuleni. Poranki zrobiły się ostre i jasne, a słońce pięknie tańczyło odbijając się od kryształków mrozu. Kocham Mróz w ogóle ;) Wszystko to miało miejsce jeszcze w zeszłym roku (jak to brzmi :D), wtedy powstały zdjęcia, które możecie dziś oglądać. Zawsze zresztą podobało mi się to abstrakcyjne pojmowanie czasu, [który już sam w sobie jest pojęciem dość abstrakcyjnym ;)] coś, co było w zeszłym tygodniu, czyli w sumie niedawno, mogło też być w zeszłym roku, co słysząc od razu myślimy o jakiejś odległej prawie już zapomnianej przez nas chwili. Zdjęcia to przecież też nic innego jak właśnie zatrzymany czas, chwile, które już w momencie naciskania spustu migawki stają się przeszłością, odchodzą bezpowrotnie. Niektórzy wolą zapamiętywać je po swojemu „nie koniecznie w sposób, w jaki się wydarzyły” jak Fred z „Zagubionej Autostrady” inni wolą patrzeć na świat poprzez oko obiektywu, zamrażając bezlitośnie uciekające chwile, minuty, sekundy. Czas to bardzo konsekwentny, mądry i cierpliwy nauczyciel, sprzymierzeniec, przyjaciel albo wróg. A lód i śnieg… cóż również przemija, topnieje i znika jak wszystko wiec cieszę się póki jest. Dziś muzycznie jedna z piękniejszych mroźnych piosenek, jakie znam, zespołu z kraju, do którego bardzo chciałbym kiedyś jechać. Posłuchaj.