Wam...

Image Hosted by ImageShack.us
Dzisiaj trochę nie typowo nie będzie zdjęć, będzie natomiast o obrazach a dokładniej o dwóch filmach, które udało mi się ostatnio obejrzeć. Wszystko to przez to, że byłem dziś na badaniach kontrolnych do pracy a co się z tym wiąże - pobieraniu krwi czego nie lubię bardzo! Ale do rzeczy, oba filmy traktują o podobnym zagadnieniu, lecz diametralnie się od siebie różnią. Pierwszy z nich to „Twilight”. Amerykański film o miłości, która rodzi się między dwójką nastolatków. Temat zgrany do znudzenia gdyby nie to, że jedno z nich jest wampirem. Film ten, jak i kolejny, o którym chciałbym napisać jest adaptacją książki. „Twilight” niestety posiada wszelkie grzechy typowej produkcji dla nastolatków. Owszem jest może w niej coś z szekspirowskiego Romea i Juli, są piękne, nastrojowe kadry i wiarygodny wątek miłosny, ale jak dla mnie to tylko mniej typowa wersja tej samej historii. Natomiast drugi z filmów to szwedzkie „Let the right one in”. Film traktujący również o relacji, tym razem 12-latków, w którym jedno z nich kryje mroczny sekret. W przeciwieństwie do amerykańskiego, wampirycznego love story obraz szwedzki traktuje wątek wampira, jako punkt wyjścia do dużo głębszej i ciekawszej opowieści. To historia o dorastaniu, samotności, przyjaźni i odmienności przedstawionych na paru płaszczyznach. „Let the right one in” to chyba jeden z najlepszych filmów w tak inny sposób pokazujący temat wampiryzmu jaki widziałem. Wszystko w nim jest tak realne, naturalne i niewymuszone. Film ma niesamowity klimat budowany przez piękne zimne kadry i nastrojową muzykę tła oraz oszczędność w dialogach. Jeśli ktoś nie widział gorąco polecam. „Twilight” można natomiast potraktować, jako nietypowy film romantyczny i ładnie nakręconą adaptacje. Jeśli o mnie chodzi 1:0 dla kina europejskiego.

1 komentarz:

tutturutu pisze...

będziem oglądać i wtedy będziem polemizować
a za post bez fot Jóźwiakowych poproszę w następnym dużo fot mniam mniam ... bardzo lubię foty tu.