To pewnie jeden z ostatnich koncertów w tym roku. Nie licząc zbliżającej się corocznej Metropolii. Występ bardzo fajny ze względu na towarzystwo w jakim mogłem się na niego wybrać i na to co działo się na scenie. Maciek Cieślak potwierdził w mojej głowie po raz kolejny to że jest jednym z najlepszych melodystów i kompozytorów w naszym kraju. Pomimo bardzo delikatnego i subtelnego materiału, przypominającego najlżejsze akustyczne momenty „Białych Wakacji”, muzyka absolutnie hipnotyzująca swym urokiem. A na bis świetny cover The Stooges „Gimme Danger”, który z wiolonczelowymi riffami brzmiał co najmniej zajebiście.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz