Park Güell
Do Parku Güell wybraliśmy się z Martą w bardzo ciepły dzień. Zresztą właściwie wszystkie dni w Barcelonie były takie, ale ten jakoś bardziej, może wydawał się taki przez wspinaczkę pod górę ulicami mającymi chyba 3 kilometry :D Na szczęścicie w samym parku było dużo miejsc gdzie można było odświeżyć się zimna wodą wprost z kranu. Po za tym kochana Martusia kupiła nam lody wodne, co na jakiś czas pomogło się „ostudzić”. Park to kolejny projekt Gaudiego, który miał być integralną częścią elitarnego osiedla dla burżuazji katalońskiej. Projekt niestety upadł, a po jakimś czasie tereny parku wykupiło miasto czyniąc go dostępnym dla wszystkich barcelończyków. Na terenie całego parku, ale głównie w okolicach sali Hipostila, gdzie miało mieścić się targowisko osiedlowe, można podziwiać kolejne niesamowite pomysły katalońskiego architekta. A przed wejściem oblegany przez turystów mozaikowy posąg salamandry, jednego z ulubionych motywów Gaudiego. Jedną z bardzo fajnych rzeczy na terenie parku, oprócz niesamowitej architektury, która naturalnie wplatała się i spajała roślinność na terenie parku było to, że wszędzie latały sobie kolorowe papużko-ptaki i było to tak naturalne jak gołębie na Długiej. Po za tym, co chwila natrafić można było na kogoś grającego na jakimś instrumencie i dzięki temu na przykład zrozumiałem zachwyt Justyny (dziewczyny Sławka) nad Hang’iem. Zdjęcia tradycyjnie pod okładka posta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
3 komentarze:
dla mnie rządzi ostatnie i wielka biała mamba i przypomniała mi się beka jak oglądaliśmy foty na orzeszku jak wróciliście:)
poza tym z coraz większym sentymentem ogląda się foty, przynajmniej mi, bo przez jesień która już tuż tuż albo jest już, foty z ciepłych dni tym bardziej barcelońskich przypominają to czego już nie ma czyli latoooo. a do lata daleko!!
jest i hang :D
no ba hang był boski, w parku na hangu grał jeszcze jeden pan ale ten który jest na focie był fajniejszym czarodziejem dźwięków ;) A u Ciebie kiedy będzie hang ? :)
Prześlij komentarz