Ladies Jazz Festival 2011

Tegoroczne LJF to dla mnie zdecydowanie koncert Brendy Boykin a potem długo nic. Jej osobowość i świetny stylowy głos był zdecydowanie najjaśniejszym punktem tegorocznej edycji. Poza tym koncert ten najbardziej trzymał się formuły związanej z nazwą festiwalu bo był i jazz i pani. Reszta wykonawców albo flirtowała za bardzo z funkiem który w pewien sposób ich ograniczał (Incognito), innym prawie udało się uśpić publiczność bardzo wyrafinowanymi bossanovami (Grażyna Auguścik & Paulinho Garcia) lub grali po prostu pop z lekkimi jazzującymi improwizacjami ( Fredrika Stahl ) Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

2 komentarze:

Krzysztof Raban pisze...

supcio. też myślałem żeby się wybrać ale bilety mimo że nie były drogie jak na taka impreze to i tak mnie przerosły akurat..fajnie chociaż foty zobaczyć

eight eights pisze...

tak Krzysiek zdecydowanie bilety są wciąż za drogie na takie imprezy, szkoda. Jeśli chodzi o same koncerty to tylko sobota i Brenda :) reszta nie za bardzo :/