Hornsman Coyote
W zeszłą niedzielę w Uchu zagrał Hornsman Coyote. Hornsman gra na puzonie i śpiewa muzykę reggae, wyglada jak typowy rasta i wszystko byłoby w porządku z małym wyjątkiem. Hornsman Coyote jest Serbem. Na koncercie w klubie było może 20 osób, no może 25 i dobrze. To sprawiło, że atmosfera była bardzo przyjacielska a wręcz intymna. Coyote przez występem chodził wśród publiczności i z każdym witał się tradycyjną „piąteczką” i uściskiem „na misia” co już wprowadziło maxymalny luz i pokazało jego podejście do publiczności. Potem po wejściu na scenę powiedział, że „nie liczy się ilość ale jakość” i z głośników popłynęły miękkie bity i dudnienie basu. Koncert był bardzo, bardzo energetyczny i niesamowity muzycznie. Pod koniec koncertu cała (sic!) publiczność została zaproszona na scenę z czego oczywiście skorzystaliśmy i tak impreza przeniosła się bliżej artystów (Hornsman występował z dodatkowym MC i DJ’em) Koncert ten to jeden z takich występów, które pamięta się długo. Z jednej strony szkoda ze było tak mało osób za to z drugiej, wszyscy którzy tam byli wiedzieli dla kogo i po co tam przyszli. Kto więc nie zna Hornsmana niech czym prędzej się z nim zapozna. Pare moich zdjęć pod okładką posta. Troche zdjęć autorstwa Waldemara Chuka jest jeszcze na portalu gazety Świętojańskiej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(Atom)
1 komentarz:
Nno tak,bardzo pozytywny czlowiek :) Mam same przyjemne wspomnienia z nim zwiazane (posrednio oczywiscie)... :>
Prześlij komentarz